piątek, 25 października 2013

Refleksyjnie...:)


Dziś zakończył się pewien etap w moim życiu. A co za tym idzie, rozpoczyna się coś nowego. Czy ten nowy etap będzie lepszy? Łatwiejszy? Bardziej poukładany?
Ja na pewno się zmieniłam przez ostatnie kilka lat. Podchodzę z trochę większą refleksją do tego, co dzieje się w moim życiu, a przede wszystkim uczę się cieszyć drobnymi rzeczami... promieniami słońca, deszczem za oknem gdy siedzę pod kocem z kubkiem kawy, cieplutkimi stopkami wtulonych w nas zwierzaków, pysznym wspólnym posiłkiem, uśmiechem bliskich, niedzielnym obiadem z rodziną...mogłabym tak wymieniać i wymieniać;)

Każde urodziny sprawiają, że trochę się zastanawiam nad tym, co było i nad tym, co przede mną. To tylko symboliczna data, a jednak czuję, że właśnie coś się zmienia.
Tym razem zmiana jest nie tylko symboliczna. Już niemal wszystko spakowane. Niedzielną noc prawdopodobnie spędzimy już w innym miejscu.

Kilkanaście lat temu trochę inaczej wyobrażałam sobie siebie teraz. Miał być mąż, dwójka dzieci, mieszkanie, dobra stała, spokojna praca... A jest dwójka, ale psów;) w kwestii pracy jeszcze trochę się miotam i zajmuję kilkoma rzeczami na raz. Kształcę się po raz kolejny i to w takim kierunku, o jaki bym siebie kiedyś nie podejrzewała. Mieszkania nadal nie mam, za to wielkie marzenia o domu za miastem. I jakoś tak kilkanaście lat temu myślałam, że trzydzieści lat to mają całkiem już starzy ludzie, a tu jednak na ostatnim spotkaniu z rodzeństwem ciotecznym stwierdziłam, że wcale dużo się nie zmieniliśmy od czasów biegania po łąkach i kąpania się w rzeczce...:)

A jakie plany na następną trzydziestkę? Hmm jest ich wiele, niektóre szczegółowo rozpisane w notatnikach, inne w głowie. Może kiedyś i tutaj się nimi podzielę. Ale jeszcze nie dziś;) Dziś delektuję się wkraczaniem w podobno najlepszy okres w życiu kobiety...:)

2 komentarze:

  1. Czyżbyś niedawno miała urodziny? Jeśli tak, to życzę Ci spełnienia marzeń :-)
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń